Fajny głos, chociaż głos Cezarego Julskiego z lat 70. był nawet lepszy. W każdym razie mi Mariusz Leszczyński też kojarzy się głównie z Fredem, a poza tym z Merlokiem z "Poszukiwaczy zaginionej lampy", duchem z lampy z "Muminków" i różnymi głosami w "Wyspie Niedźwiedzi".
Szkoda, że już nie żyje.
Głos wybuchowej marchwi z "Chojraka" jakoś nie przypomina mi Freda Flintstone'a. Może dlatego, że umiał dobrze zmieniać głos. I właśnie jego śmierć sprawia, że nie mam dobrych wspomnień z Herma-Morą.