WIELKI SZU Witold Leszczyński zmarł w trakcie kręcenia ów filmu, pracę nad filmem ukończył jego przyjaciel Andrzej Kostenko.
Nie wiem czemu, ale oglądając "Stary człowiek i pies" przypomniał mi się "Jancio Wodnik", to może ta teatralność o której wspomniałeś.